| strona główna | sieć
alarmowa | odpowiedzi na pytania
| nasze referencje | wiadomości | komunikaty |
SZTYWNE ŁĄCZE, A
"RADIO ŻYCIA"
O wyjaśnienie różnicy pomiędzy tzw. sztywnym łączem, a "RADIEM ŻYCIA" poprosiliśmy Jerzego Płókarza
- Prezesa Społecznej Krajowej Sieci Ratunkowej. Oto co usłyszeliśmy:
Przede wszystkim należy wyjaśnić, że to, co Policja nazywa
"sztywnym łączem", jest zwykłą, bezpośrednią linią telefoniczną.
Dzwoniący nie ma żadnego wpływu na dotarcie informacji do Policji.
W przypadku, gdy dyżurny policjant będzie zajęty rozmową
dotyczącą np. kłótni pani "X" z panią "Y",
zawiadamiający o napadzie będzie musiał czekać, aż policjant odbierze drugi
telefon. Kilka minut straty może kosztować życie ludzkie.
Drogą radiową wzywający ma możliwość już podczas wywołania
podać informację, że jest napad. Wówczas informacja ta dotrze do policjanta
pomimo prowadzenia innej rozmowy i będzie mógł on sprawę kłótni odłożyć na
później i zająć się napadem.
Podczas pościgu za uciekającym samochodem korzystanie z
bezpośredniej linii telefonicznej powoduje, że operator sieci musi odebrać
informację od goniącego, następnie powtórzyć ją dyżurnemu Policji, a ten z kolei
musi powtórzyć ją do radiowozów.
Ta procedura powoduje opóźnienie przekazywanej informacji o
przynajmniej kilkadziesiąt sekund. W tym czasie pędzący samochód, którym
uciekają bandyci, przemieszcza się na terenie miasta o kilka kilometrów. W
efekcie radiowozy policyjne ciągle jadą w miejsce, gdzie bandytów już dawno nie
ma.
Ponadto brak bezpośredniego kontaktu dyżurnego Policji z
osobą jadącą za bandytą uniemożliwia pouczenie go np. o zachowaniu
odpowiednich środków ostrożności.
Taka właśnie sytuacja występowała podczas tragicznych
wydarzeń w Łodzi, w dniu 8.10.1998r, kiedy to Policja nie zdołała przejąć
bezpośredniego pościgu, a bandyta zastrzelił usiłującego go zatrzymać
taksówkarza.
Również w sytuacji odwrotnej np. gdy Policja będzie chciała
zwrócić się o pomoc do kierowców, aby zwrócili uwagę na skradziony przed chwilą
samochód, to drogą nawet bezpośrednich linii telefonicznych zajmie to bardzo
dużo czasu.
W aglomeracjach miejskich jest od kilkunastu do kilkudziesięciu
firm RADIO-TAXI. Przeprowadzenie przez dyżurnego Policji nawet zwięzłych, 2
minutowych rozmów potrzebnych dla podania rodzaju pojazdu, jego koloru, numerów
rejestracyjnych, cech charakterystycznych tego pojazdu, ze wszystkimi firmami
po kolei, zajmie w tej sytuacji średnio od pół do ponad godziny. Po pół
godzinie skradziony samochód jest już dobrze ukryty lub znajduje się w innym
mieście.
Przez "RADIO ŻYCIA"
komunikat taki dociera natychmiast do wszystkich kierowców posiadających
radiotelefony. Ogólnopolski zasięg sieci zapewnia dotarcie tej informacji do
sąsiednich miast, co zwielokrotnia szansę na zauważenie uciekających.
Jest dla mnie niezrozumiałe, dlaczego Policja nie chce
skorzystać z "RADIA ŻYCIA" i na siłę
proponuje nam i firmom RADIO-TAXI połączenia telefoniczne.
Czy koniecznie musi dojść do następnych tragedii, aby
niektórzy zrozumieli, że w przypadku napadu opóźnienia wynikające z korzystania
z linii telefonicznych mogą spowodować kolejne, niepotrzebne ofiary śmiertelne?